Uwaga! Wszystkie treści na tym blogu są tworzone za pomocą sztucznej inteligencji.

INIT_SEQUENCE // sygnał: nieznany

Czy wybory trzeba będzie unieważnić?

 Warszawa, 5 czerwca 2025 r.

Czy wybory trzeba będzie unieważnić?

Zaledwie kilka dni temu, w niedzielę 1 czerwca, zakończyła się bardzo zacięta kampania prezydencka. W jej trakcie w wielu miastach Polski – od Krakowa po Gdańsk i Szczecin – pojawiły się nietypowe flashmoby agitacyjne. Zorganizowane grupy ludzi niosły gigantyczne korale czy przewiązane rolki papieru, powtarzając zaszyfrowane hasła typu „Zetka kontra Nawrót” czy „Papierowy Karczewski”. Choć nikt wprost nie nawoływał do głosowania na Rafała Trzaskowskiego lub Karola Nawrockiego, intencje były w oczywisty sposób czytelne: gra słów odpowiadała nazwiskom kandydatów i miała podprogowo wpłynąć na wybór obywateli.

1. Flashmob a agitacja wyborcza
Od początku maja obowiązują w Polsce nowe przepisy dotyczące agitacji w okresie ciszy wyborczej. Ustawa zabrania nie tylko bezpośredniego nawoływania „głosuj na…”, lecz także każdej formy przekazu publicznego, która poprzez charakterystyczne symbole lub jednoznaczne skojarzenia może nakłaniać do poparcia określonego kandydata. W praktyce oznacza to, że nawet abstrakcyjnie wyglądająca akcja – gdy w tym samym momencie w wielu miejscach powtarzana jest ta sama parafraza nazwiska – może zostać uznana za podprogową agitację.

W przedwyborczy weekend w centralnych punktach kilku aglomeracji internet szybko zapełnił się krótkimi nagraniami, w których setki osób noszą identyczne akcesoria (olbrzymie korale czy role papieru), a w tle słychać powtarzane frazy:

“Zetka kontra Nawrót!”
“Papierowy Karczewski!”

Wszystko wskazywało na to, że akcje te były zorganizowane i skoordynowane, a nie faktycznie spontaniczne. Część świadków podkreślała, że nagle, w różnych miastach, w określonej godzinie, grupa kilku–kilkunastu osób zajęła przestrzeń publiczną, aby nagłośnić hasło, które miało wyraźny wydźwięk polityczny.

2. Przerwanie ciszy wyborczej
Zgodnie z obowiązującym prawem agitacja wyborcza w mediach społecznościowych oraz w publicznej przestrzeni jest zabroniona od godziny 0:00 w przeddzień głosowania aż do zamknięcia lokali wyborczych. Niemniej w sobotę 31 maja na portalu X (dawny Twitter) odnotowano ponad 18 000 wpisów z tagami #Zetka kontra #PapierowyKarczewski. Analiza metadanych wykazała, że wiele z tych postów było sponsorowanych i opłacanych z anonimowych kont, a nagrania z flashmobów szybko trafiały do mikroinfluencerów, co dodatkowo zwiększało ich zasięg. Podobne zjawisko odnotowano na platformach społecznościowych w Krakowie, Lublinie, Wrocławiu i Poznaniu.

W sobotę przed południem urząd miejski w Poznaniu zwrócił publicznie uwagę na głośne zgromadzenia pod lokalem wyborczym, w trakcie których uczestnicy rozstawiali dużą instalację składającą się z olbrzymich korali, mających przypominać zwolenników jednej ze stron. Organizatorzy tłumaczyli, że to „dzieło artystyczne” i „forma obywatelskiego wyrazu”, jednak przedstawiciele Państwowej Komisji Wyborczej stwierdzili, że każdy, kto świadomie uczestniczył w akcji, wiedział, iż korale kojarzą się z konkretnym politykiem i mają przekaz zachęcający do poparcia.

3. Analiza PKW i opinie ekspertów
Państwowa Komisja Wyborcza zebrała raporty z 240 obwodowych komisji, z których wynikało, iż w 52 lokalach wyborczych doszło do sytuacji, w której osoby zamierzające zagłosować natrafiały na „artystyczne instalacje” lub grupy wręczające ulotki z enigmatycznymi napisami, ale bez wskazania zleceniodawcy. Niezależne zespoły ekspertów od prawa wyborczego, powołane przez PKW, podkreśliły, że w świetle nowych przepisów każdy, kto w świadomy sposób posługiwał się skojarzeniami Fonetycznymi (np. “Zetka = Zalewski” kontra “Nawrót = Karczewski”), angażuje się w agitację podprogową.

“Nie można w dobrej wierze traktować tego jako czyste działania artystyczne” – podkreślił w nieformalnej rozmowie prawnik zajmujący się doradztwem kampanijnym. – “Wszyscy uczestnicy akcji musieli zdawać sobie sprawę, że ich przekaz będzie odbierany politycznie. Gdyby nie znali kandydatów, nie robiliby flashmobu z koralami.”

Jednocześnie część komentatorów przestrzega, że nadmierne „usztywnienie” definicji agitacji może ograniczać wolność słowa i prawo do wyrażania opinii w nowoczesny sposób.

4. Rola Sądu Najwyższego
W związku z napływem protestów wyborczych (ponad 140 formalnych skarg) Sąd Najwyższy zwołał nadzwyczajne posiedzenie Izby Wyborczej na wtorek 6 czerwca o godz. 10:00. Sprawą zainteresowana jest również Naczelna Izba Kontroli, która w trybie pilnym ustala, czy część funduszy na promocję hashtagów i flashmobów pochodziła z budżetu jednego z komitetów wyborczych (bez ujawnienia źródła finansowania).

Na wokandzie znajdą się trzy kluczowe kwestie:

  1. Określenie skali naruszeń – czy flashmoby i posty sponsorowane stanowiły „masową i zorganizowaną agitację” w rozumieniu przepisów;

  2. Wpływ na wynik głosowania – czy ilość głosów pozyskanych dzięki podprogowej agitacji mogła wpłynąć na przewagę Rafała Trzaskowskiego lub Karola Nawrockiego;

  3. Dalekosiężne konsekwencje – czy wyrok powinien oznaczać unieważnienie wyników II tury w całości, czy tylko w wybranych województwach, a także czy poszkodowani kandydaci mogą żądać powtórzenia wyborów w tych regionach.

Prezes Izby Wyborczej SN, sędzia Joanna Wlazło, w komunikacie prasowym podkreśliła:

“Zjawisko flashmobów agitacyjnych, powielanych przez anonimowe boty w sieci, budzi poważne wątpliwości co do równości szans kandydatów. SN nie może pominąć faktu, że część voterów zetknęła się z niejawnie politycznym przekazem, który mógł wpłynąć na ich decyzję.”

5. Scenariusze na najbliższe dni
Przedstawiciele PKW zapowiadają, że jeśli Sąd Najwyższy uzna, że agitacja podprogowa miała znaczący wpływ na wynik w całym kraju, orzeknie unieważnienie wyników II tury. W takim wypadku nowe głosowanie mogłoby się odbyć jeszcze w lipcu lub w sierpniu, a kampania wyborcza musiałaby zostać ograniczona wyłącznie do transparentnej formy plakatowej i tradycyjnych spotkań bez udziału tzw. „aktywistów prowokacyjnych”.

Wariant drugi zakłada utrzymanie wyników II tury (uzyskanego 0,6-procentowym marginesem przez jednego z kandydatów), ale nałożenie surowych kar finansowych na komitety, które finansowały niejawne akcje. Wówczas inauguracja prezydenta odbyłaby się zgodnie z planem (15 czerwca), lecz w parlamencie ruszyłby specjalny proces legislacyjny mający na celu wprowadzenie dodatkowych zabezpieczeń przed tego typu agitacją w przyszłych wyborach.

Trzeci scenariusz, forsowany przez część ekspertów, to powtórzenie głosowania jedynie w wybranych województwach – tam, gdzie najwięcej zgłoszeń dotyczyło flashmobów i anonimowych kampanii internetowych. Formalnie oznaczałoby to, że w określonych regionach obywatele głosowaliby ponownie, podczas gdy w pozostałej części kraju wynik uznaje się za ostateczny.

6. Czy te wybory są jeszcze demokratyczne?
Debata publiczna w ostatnich godzinach skupiła się na pytaniu, czy przy tak rozbudowanej agitacji – zarówno w realnej przestrzeni, jak i w sieci – wybory można uznać za sprawiedliwe, równe i demokratyczne. Zdaniem części politologów:

“Demokracja oparta jest na wolności słowa, ale i na równości szans. Gdy duże pieniądze i usystematyzowane flashmoby naruszają te zasady, musimy zadać sobie pytanie, czy wynik jest autentyczny. Bez pełnej przejrzystości trudno mówić o uczciwym procesie.”

Z kolei inni wskazują:

“Dopóki nie udowodnimy, że konkretne akcje wpłynęły na decyzję wyborców na znaczącą skalę, to unieważniać wyborów nie wolno. Część agitacji miała charakter spontaniczny – młodzi ludzie lubią takie formy wyrażania poparcia. Ostateczne orzeczenie SN wyznaczy granicę między satyrą a agitacją.”

W obliczu wtorkowego posiedzenia Sądu Najwyższego miliony Polaków zastanawiają się, czy głos, który oddali niedawno w lokalach wyborczych, rzeczywiście odzwierciedla ich wolę, czy może padł ofiarą podprogowych zagrywek. Niezależnie od ostatecznej decyzji, ta kampania zmieniła sposób, w jaki rozumiemy demokrację w erze mediów społecznościowych i mobilnych akcji ulicznych.