Uwaga! Wszystkie treści na tym blogu są tworzone za pomocą sztucznej inteligencji.

Geopolityczne tło i znaczenie Przesmyku Suwalskiego

Geopolityczne tło i znaczenie Przesmyku Suwalskiego

Przesmyk Suwalski – około 65–100 km pasa granicznego między Polską a Litwą – uchodzi za „piętę achillesową” wschodniej flanki NATO​​. To jedyne lądowe połączenie państw bałtyckich z resztą Sojuszu, rozdzielone pomiędzy rosyjską eksklawę Kaliningradu na zachodzie a Białoruś (sojusznika Moskwy) na wschodzie. W razie konfliktu z Rosją zajęcie tego korytarza odcięłoby Litwę, Łotwę i Estonię od wsparcia lądowego z Europy​​, ograniczając pomoc jedynie do szlaków powietrznych i morskich. Nie dziwi zatem, że region ten od lat pojawia się w analizach wojskowych jako najtrudniejszy punkt do obrony w Europie – w 2022 r. magazyn Politico nazwał przesmyk suwalski „najniebezpieczniejszym miejscem na Ziemi”​, a już w 2015 r. ówczesny dowódca US Army Europe gen. Ben Hodges przestrzegał, że NATO może mieć problemy z szybką reakcją na zagrożenie w tym rejonie​.

Od 2022 r. sytuacja geopolityczna regionu uległa jednak istotnym przeobrażeniom. Pełnoskalowa wojna Rosji przeciw Ukrainie zmusiła Moskwę do zaangażowania większości sił konwencjonalnych na południowym i wschodnim froncie, co ogranicza jej zdolność otwarcia nowego frontu przeciw NATO​​. Jednocześnie agresja na Ukrainę wstrząsnęła Europą i skłoniła do historycznych decyzji: Finlandia (a wkrótce zapewne Szwecja) dołączyły do NATO, wzmacniając północno-wschodnią flankę Sojuszu​​. Analitycy podkreślają, że rozszerzenie NATO na Finlandię i Szwecję osłabiło strategiczne położenie Rosji – cały Bałtyk stał się niemal „wewnętrznym morzem NATO” (tzw. NATO Mare Nostrum), utrudniając Moskwie zastosowanie strategii antydostępowej (A2/AD) w regionie​. Jak ujął to Guillaume Lasconjarias z Sorbony i były badacz w NATO Defence College: „Wejście Szwecji i Finlandii do NATO tworzy de facto NATO-wskie Mare Nostrum, uniemożliwiając Rosji realne zablokowanie dostępu do regionu”​.

Paradoksalnie więc, rosyjska agresja przyczyniła się do wzmocnienia NATO, redukując prawdopodobieństwo ataku na sam Sojusz. Moskwa ponadto poniosła dotkliwe straty na Ukrainie – według niezależnych analiz straciła dziesiątki tysięcy żołnierzy i znaczną część nowoczesnego sprzętu​. Dopóki Rosja „grzęźnie” w wojnie na Ukrainie, dopóty ma ograniczone zdolności militarne do jakiejkolwiek awantury przeciw NATO​. Eksperci oceniają, że bez zwycięstwa na Ukrainie Putin nie zaryzykuje otwartego ataku na członka NATO, gdyż musiałby liczyć się z reakcją całego Sojuszu​.

Z drugiej strony, długofalowe konsekwencje wojny zwiększyły także wrogość Kremla wobec Zachodu. Rosja jawnie odbudowuje potencjał wojskowy przeciw NATO – reaktywowała m.in. Leningradzki Okręg Wojskowy przy granicy z Finlandią, rozlokowując dziesiątki tysięcy żołnierzy u granic nowego członka Sojuszu​. Budżet obronny Rosji wzrósł do równowartości $462 mld (PPP) w 2024 r.​, co stanowi niemal jedną trzecią wszystkich wydatków rządowych Rosji​– oznaka przestawienia gospodarki na tory wojenne. NATO dostrzega te przygotowania: „Rosyjska gospodarka jest na wojennej ścieżce. Rosja szykuje się na długotrwałą konfrontację – z Ukrainą i z nami” – ostrzegł w lutym 2025 r. były premier Holandii Mark Rutte​. W ocenie zachodnich analityków Moskwa szykuje się na starcie z NATO w perspektywie kilku lat, gdy odbuduje siły – duńskie służby wywiadowcze przewidują, że może być gotowa do wojny około 2028–2030 roku​. Zatem choć natychmiastowe ryzyko ataku na NATO jest ograniczonestrategiczne znaczenie Przesmyku Suwalskiego nie zmalało. Wręcz przeciwnie – to wciąż kluczowy punkt obrony zbiorowej, a wszelkie sygnały słabości lub niejedności Sojuszu mogą w przyszłości zachęcić Kreml do działań zaczepnych​.

Opinie ekspertów: czy Rosja odważy się zaatakować?

Oceny prawdopodobieństwa rosyjskiej agresji na Przesmyk Suwalski są podzielone. Wielu ekspertów z państw frontowych (Polska, kraje bałtyckie) bije na alarm, podczas gdy część analityków zachodnich tonuje obawy, wskazując na bieżące osłabienie Rosji.

Po stronie sceptyków znajduje się m.in. dr Stephen Hall (Univ. of Bath, specjalista od polityki Rosji). Jego zdaniem bezpośredni atak na NATO poprzez zajęcie przesmyku byłby dla Moskwy aktem samobójczym – zwłaszcza gdyby podjęła się tego Grupa Wagnera, relokowana latem 2023 r. na Białoruś​​. „Nawet jeśli Wagnerowcy przebiliby się przez polską obronę i zajęli przesmyk, byłoby to równoznaczne z wypowiedzeniem wojny” – twierdzi Hall, podkreślając, że najemnicy nie dysponują wystarczającymi siłami, by utrzymać ten teren​. Jego zdaniem realne możliwości Grupy Wagnera ograniczają się raczej do działań hybrydowych – dezinformacji, cyberataków czy prób destabilizacji, niż otwartego starcia z siłami NATO​. Podobnie uważa Guillaume Lasconjarias, który wskazuje, że po fiasku „blitzkriegu” na Ukrainie Rosja nie ma zdolności do kolejnej dużej operacji przeciw NATO​. „Dopóki Rosja nie osiągnie sukcesu na Ukrainie, mało prawdopodobne, by Putin ryzykował nową ofensywę – tym bardziej przeciw państwom NATO”​– ocenia Lasconjarias. W efekcie część zachodnich analityków uznaje, że ryzyko ataku na przesmyk obecnie zmalało do najniższego poziomu od lat​​. Brytyjski portal Euronews podsumował we wrześniu 2023 r., że „inwazja na Ukrainę paradoksalnie sprawiła, iż widmo ataku na Przesmyk Suwalski stało się mniej realne niż kiedykolwiek​.

Z kolei eksperci z regionu i część wojskowych ostrzega, że zagrożenie bynajmniej nie zniknęło. Ba – może rosnąć w miarę, jak Moskwa odrabia straty i szuka słabości NATO. Estoński analityk Viljar Veebel zauważa, że Przesmyk Suwalski pozostaje strategicznym celem Kremla„Rosja nadal chce kontrolować przesmyk suwalski, co oznacza atak na terytoria NATO” – stwierdził Veebel, od lat badający obronność Bałtyku​. Jego zdaniem Moskwa traktuje zajęcie Suwalszczyzny jako „stosunkowo niewielki wysiłek dający cenną kartę przetargową” wobec Zachodu​. Podobne obawy formułuje niemiecka ekspertka Sabine Adler: ostrzegła ona, że istnieje „realne ryzyko wojny” z Rosją już jesienią 2025 r. – właśnie w kontekście rosyjskich ćwiczeń Zapad zaplanowanych na Białorusi​. Adler i inni analitycy cytowani w Handelsblatt wskazują, że jeśli Kreml zyska czas na reorganizację armii (np. w razie zawieszenia broni na Ukrainie i złagodzenia sankcji), może zaostrzyć kurs na wschodniej flance NATO​. Symptomy takiego kursu już widać: Rosja intensywnie się zbroi i szkoli, nasyła na granice NATO najemników (Wagner na Białorusi) i sięga po retorykę nuklearną. „Poziom zagrożenia rośnie. Musimy być przygotowani na najgorszy scenariusz” – przyznaje wysoki rangą oficer NATO, wskazując na poważne traktowanie obrony państw bałtyckich​. Generał Waldemar Skrzypczak (były dowódca polskich wojsk lądowych) stwierdził wprost, że Moskwa dąży do kontroli nad przesmykiem suwalskim, bo to umożliwiłoby odcięcie państw bałtyckich – czyli de facto atak na NATO​​.

W debacie wybrzmiewają także głosy ostrzegające przed dezinformacją i „psychozą” strachu. Marek Świerczyński (Polityka Insight) zauważa, że rosyjska propaganda chętnie rozdmuchuje groźby wobec Polski i Litwy – np. snując wizje, jak to „Wagnerowcy zajmą przesmyk w kilka godzin”​​. W lipcu 2023 r. rosyjski generał Andriej Kartapołow (obecnie deputowany Dumy) chełpił się w TV, że najemnicy z Wagnera wyszkolą białoruską armię do przecięcia korytarza suwalskiego „w ciągu godzin”​. Eksperci studzą takie sensacyjne doniesienia. Świerczyński wylicza czynniki utrudniające realizację tych gróźb: brak prostych dróg w terenie poprzecinanym jeziorami i lasami, obecność rozbudowanej obrony NATO z lądu i powietrza, a przede wszystkim fakt, że każda inwazja oznaczałaby otwartą wojnę z całym NATO​. Sugestie o „błyskawicznym” zajęciu przesmyku zrównuje on z mrzonkami w stylu „zdobycia Kijowa w 10 dni” czy dawnych planów Układu Warszawskiego dotarcia do Renu w tydzień​. Innymi słowy: Rosja może straszyć, ale realia militarnie przemawiają dziś na korzyść obrońców.

Podsumowując opiniekrótkookresowo większość ekspertów ocenia ryzyko konwencjonalnej agresji na Przesmyk Suwalski jako niskie – Moskwa nie jest gotowa na wojnę z NATO w obliczu uwikłania na Ukrainie​​. Jednak długofalowo utrzymuje się poważna obawa, że Rosja po przezbrojeniu spróbuje uderzyć w najsłabszy punkt NATO, zwłaszcza jeśli wyczuje podziały lub brak determinacji Sojuszu​​. Tę różnicę perspektyw widać też między sojusznikami – państwa flanki wschodniej (Polska, Bałtowie) głośno ostrzegają przed zagrożeniem i wzmacniają obronę, podczas gdy sojusznicy zachodni częściej uznają atak za mało prawdopodobny dziś, choć wspierają działania odstraszające. W praktyce NATO przyjęło podejście: “prepare for the worst, hope for the best” – przygotować się na najgorsze scenariusze mimo nadziei, że do nich nie dojdzie​.

Scenariusze możliwego konfliktu o Przesmyk Suwalski

Eksperci i planiści wojskowi rozważają szereg scenariuszy potencjalnego ataku na ten newralgiczny obszar. Poniżej opis najczęściej dyskutowanych wariantów – od pełnoskalowej inwazji po ukryte działania hybrydowe.

  • Nagły atak konwencjonalny (wariant „cios szczypcowy”) – klasyczny scenariusz zakłada skoordynowane natarcie sił rosyjskich z Kaliningradu i białoruskich (lub rosyjskich) z Białorusi, które jednocześnie uderzają z dwóch stron na północno-wschodnią Polskę i Litwę​. Taki atak z obu kierunków mógłby w krótkim czasie zająć korytarz suwalski i odizolować państwa bałtyckie​. Wariant ten był wprost ćwiczony – np. podczas manewrów Zapad-2017 rosyjskie i białoruskie wojska symulowały podbój Przesmyku Suwalskiego w ramach szerszej wojny z NATO​. Według odtajnionych gier wojennych RAND sprzed kilku lat, siły rosyjskie mogłyby opanować stolice Bałtów w kilkadziesiąt godzin, jeśli NATO nie wzmocniłoby obrony – stąd określanie przesmyku mianem „zapalnego punktu”​. Konsekwencje takiego ataku byłyby jednoznaczne: uruchomienie artykułu 5 NATO i pełnoskalowa wojna z Rosją, z zaangażowaniem USA i reszty sojuszników w obronę Polski i Litwy. Jak zaznacza dr Hall, Rosjanie doskonale wiedzą, że „gdyby NATO nie przyszło z pomocą napadniętemu członkowi, Sojusz zostałby kompletnie zniszczony”​​– dlatego pełnowymiarowy atak konwencjonalny wydaje się najmniej prawdopodobny, bo oznaczałby otwartą konfrontację z całym NATO.

  • Operacja ograniczona z pretekstem (wariant „obrona mniejszości”) – innym rozważanym scenariuszem jest atak pod fałszywą flagą lub z użyciem spreparowanego pretekstuHandelsblatt wskazuje tu np. możliwość, że Kreml ogłosi „obronę” rzekomo prześladowanej mniejszości rosyjskiej w państwach bałtyckich i pod tym pozorem wkroczy zbrojnie​. Taki casus belli przypominałby działania Rosji z 2014 r., gdy interweniowała na Ukrainie pod hasłem ochrony ludności rosyjskojęzycznej​. W praktyce atak mógłby przybrać formę lokalnej interwencji na terytorium Litwy lub Łotwy (np. w rejonach z rosyjską diasporą), czemu towarzyszyłaby blokada czy zajęcie korytarza suwalskiego, aby odciąć pomoc NATO. Ryzyko kalkulowane przez Kreml polegałoby na stworzeniu sytuacji niejednoznacznej – czy to już atak na NATO, czy „wewnętrzny konflikt” w krajach bałtyckich? Moskwa mogłaby liczyć na spowolnienie decyzji Sojuszu, debatę polityczną nad tym czy i jak reagować​. Niemniej każde użycie regularnych rosyjskich sił na terytorium NATO najprawdopodobniej i tak uruchomi art. 5 – niezależnie od pretekstu. Przywódcy NATO jasno deklarują obronę „każdego cala terytorium” Sojuszu​​, więc taki ograniczony atak spotkałby się z militarną odpowiedzią porównywalną do wariantu pierwszego, choć poprzedzoną zapewne pilnymi konsultacjami (art. 4).

  • Incydent z udziałem sił „nieregularnych” (wariant Wagnerowski) – po pojawieniu się tysięcy najemników Grupy Wagnera na Białorusi (lato 2023) zaczęto analizować scenariusz, w którym atak następuje rękami „prywatnej” formacji, nominalnie niepaństwowej. Przykładowo oddział Wagnera mógłby wkroczyć prowokacyjnie na niewielki skrawek polskiego lub litewskiego terytorium, próbując zająć np. przygraniczną miejscowość czy ważny węzeł komunikacyjny. Taki ruch – formalnie nie armia rosyjska, lecz „niezidentyfikowani żołnierze” – mógłby opóźnić reakcję NATO: państwa członkowskie musiałyby ustalić, czy to agresja Rosji (co oznacza wojnę), czy np. „wewnętrzny problem bezpieczeństwa” Polski i Litwy. Dr Hall opisuje to jako „małą hybrydową inkursję pod fałszywą flagą”, która maskuje bezpośredni udział Rosji​. Ryzyko dla Kremla polegałoby na utrzymaniu takiej fikcji – nawet jeśli najemnicy udawaliby „oddziały białoruskie”​czy spontaniczną grupę, NATO zapewne i tak traktowałoby ich działania jako zlecone przez Moskwę (zwłaszcza gdy operują z terytorium Białorusi). Premier Mateusz Morawiecki alarmował w lipcu 2023, że wagnerowcy przemieszczają się ku Przesmykowi Suwalskiemu i mogą „przebrani za białoruskich pograniczników pomagać nielegalnym migrantom wtargnąć do Polski”, destabilizując sytuację​. Byłby to przykład ataku hybrydowego na terytorium Polski, poniżej progu otwartej wojny. NATO w odpowiedzi zapewne podjęłoby natychmiastowe działania obronne państw granicznych (polskie wojsko już teraz zwiększyło liczebność na granicy z Białorusią) i zwołało konsultacje. Gdyby jednak „nieregularni” zaczęli stosować przemoc na szerszą skalę (np. zajmować teren, strzelać do sił NATO), presja na uznanie tego za atak inspirowany przez Rosję i uruchomienie art. 5 byłaby ogromna. „To byłoby samobójstwo... NATO nie pozwoli powtórzyć scenariusza z Krymu” – ocenia Hall, dodając że Łukaszenka raczej nie odważy się „wypuścić Wagnera na Polskę” właśnie z obawy przed zbrojną odpowiedzią Sojuszu​​.

  • Pełzająca wojna hybrydowa (prowokacje poniżej progu art. 5) – najbardziej prawdopodobny (i już częściowo realizowany) scenariusz to długotrwała kampania destabilizacji regionu, która nie przybiera formy jawnej inwazji. Obejmuje to incydenty graniczne i operacje niejawne, którymi Rosja testuje jedność i cierpliwość NATO. Przykłady takich działań już obserwujemy: sztuczny kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej (trwający od 2021 r.), kiedy to reżim w Mińsku – z cichym poparciem Kremla – sprowadzał migrantów i kierował ich na polską i litewską granicę​​; cyberataki i sabotaż infrastruktury (np. ataki hakerskie na sieci energetyczne, kolejowe czy lotniska w Polsce i krajach bałtyckich); prowokacje lotnicze (w 2023 r. dwukrotnie białoruskie śmigłowce naruszyły przestrzeń powietrzną Polski, wywołując alarm dyplomatyczny​); czy groźby nuklearne (Rosja rozmieściła taktyczną broń jądrową na Białorusi, aby zastraszyć sąsiadów​). Celem Moskwy jest tu „badanie” odporności NATO – na ile Sojusz da się zastraszyć lub podzielić wobec działań, które nie przypominają tradycyjnej agresji​​. Tego typu wojna hybrydowa może trwać miesiącami lub latami, powodując ciągłe napięcie. Reakcja NATO w takich sytuacjach opiera się głównie na wzmocnieniu odstraszania i utrzymaniu solidarności politycznej: zwiększanie obecności wojskowej na wschodniej flance, stanowcze komunikaty ostrzegające, sankcje i działania kontrwywiadowcze. Przykładowo, latem 2023 po incydentach z Wagnerem Polska i Litwa przerzuciły dodatkowe oddziały na granicę i rozważały zamknięcie przejść granicznych z Białorusią​​. NATO zaś zademonstrowało gotowość przez niezapowiedziane ćwiczenia sił powietrznych nad Polską i krajami bałtyckimi. Sojusz może także uruchomić artykuł 4 (konsultacje) – co Polska i państwa bałtyckie zrobiły już w 2022 r. tuż przed rosyjską inwazją na Ukrainę, by skoordynować odstraszanie. Granica między prowokacją hybrydową a aktem wojny jest jednak płynna – NATO stale kalibruje reakcje, by nie dać pretekstu Rosji do eskalacji, ale też by nie pozwolić na „pełzające” naruszanie bezpieczeństwa swoich członków.

Oczywiście możliwych scenariuszy jest więcej (np. blokada morska Bałtyku połączona z groźbą ataku lądowego, czy atak rakietowy na infrastrukturę w przesmyku bez wejścia wojsk lądowych). Wszystkie one łączy jedno: każde celowe uderzenie w Przesmyk Suwalski byłoby w istocie uderzeniem w NATO. Nawet jeśli Rosja próbowałaby ograniczyć swój ślad lub użyć „pełnomocników”, ryzyko globalnej eskalacji byłoby ogromne – co zapewne powstrzymuje Kreml przed realizacją najbardziej agresywnych planów.

Siły i przygotowania wojskowe po obu stronach

Balans sił w rejonie Przesmyku Suwalskiego uległ w ostatnich latach zmianie na korzyść NATO, choć Rosja także wzmacnia część swoich zdolności. Poniżej przegląd aktualnego rozmieszczenia wojsk oraz infrastruktury militarnej w regionie, wraz z ostatnimi ćwiczeniami.

NATO: wzmocniona obrona na wschodniej flance

Po 2016 r. NATO rozmieściło tzw. wojska wysuniętej obecności (eFP) w Polsce i krajach bałtyckich – niewielkie batalionowe grupy bojowe jako „szpica” odstraszania. Jedna z nich stacjonuje w Bemowie Piskim w Polsce, niedaleko Przesmyku Suwalskiego, a kolejne w Litwie, Łotwie i Estonii. Po agresji na Ukrainę Sojusz zdecydował o podwojeniu tych sił i formowaniu kolejnych czterech batalionów (m.in. w Rumunii, Bułgarii)​. Co istotne, NATO odchodzi od idei „szpicy” na rzecz obrony każdego skrawka terytorium od pierwszych chwil – na szczycie w Madrycie 2022 ustalono, że w razie zagrożenia wschodniej flanki w stan gotowości zostanie postawionych nawet 300 tys. żołnierzy z państw NATO, by szybko wzmocnić front. W praktyce kontyngenty w Polsce i krajach bałtyckich są stopniowo wzmacniane: Niemcy ogłosiły utworzenie brygady Bundeswehry na Litwie (częściowo stacjonującej na stałe) właśnie z zadaniem obrony przesmyku​. USA utrzymują w Polsce rotacyjnie około 10 tys. żołnierzy, w tym elementy 82. Dywizji Powietrznodesantowej i jednostki logistyczne – na wypadek potrzeby szybkiego przerzutu sił do krajów bałtyckich. Polska sama dynamicznie zwiększa liczebność wojska (docelowo 300 tys.) i rozwija infrastrukturę – np. rozbudowuje bazę w Powidzu, będącą magazynem sprzętu i amunicji dla wojsk USA i NATO (największa taka inwestycja Sojuszu od dekad)​. Bezpośrednio w rejonie Suwałk działa m.in. polska 16. Dywizja Zmechanizowana oraz nowo formowana 1. Dywizja Piechoty Lekkiej – ich zadaniem byłoby spowolnienie ewentualnej ofensywy i obrona kluczowych węzłów do czasu nadejścia posiłków sojuszniczych.

Ćwiczenia obronne NATO w regionie odbywają się regularnie, co dodatkowo wzmacnia odstraszanie. Przykładowo w kwietniu 2024 r. na Suwalszczyźnie przeprowadzono manewry Brave Griffin 24 – symulację obrony Przesmyku Suwalskiego przed atakiem z udziałem około 1,5 tys. żołnierzy litewskich, kompanii z polskiej 15. Brygady Zmechanizowanej oraz pododdziałów USA i Portugalii​. Ćwiczono współdziałanie artylerii, wojsk zmechanizowanych i lotnictwa; obserwowali to prezydenci Polski i Litwy, wysyłając jasny sygnał jedności wobec Moskwy​​. Wcześniej odbyły się też polsko-litewskie ćwiczenia Amber Bridge (szkolące osłonę strategicznej linii kolejowej Rail Baltica) oraz coroczne manewry NATO na dużą skalę, jak Defender Europe czy Anakonda, które w swoich scenariuszach uwzględniają obronę korytarza suwalskiego. Latem 2023, w odpowiedzi na obecność Wagnera, NATO rozważało przeprowadzenie niezapowiedzianych ćwiczeń właśnie na Przesmyku Suwalskim – z udziałem sił morskich, powietrznych i lądowych z całej Europy – by przetestować gotowość i zademonstrować jedność z Polską i Litwą​. Głos doradczy w tej sprawie zabrał m.in. Ian Brzeziński, apelując w Atlantic Council, że „NATO powinno przeprowadzić niezapowiedziane ćwiczenia na Przesmyku Suwalskim, by pokazać i sprawdzić gotowość bojową”​. Wszystkie te działania sygnalizują: Sojusz jest świadomy zagrożenia i szykuje się na odparcie nawet najbardziej niespodziewanego ataku.

Rosja i Białoruś: ruchy wojsk i potencjał ofensywny

Rosyjskie siły potencjalnie zagrażające Przesmykowi są rozlokowane głównie w Kaliningradzie i na Białorusi (plus jednostki w Zachodnim Okręgu Wojskowym). W Kaliningradzie stacjonuje 11. Korpus Armijny (ok. 12 tys. żołnierzy przed 2022 r., teraz osłabiony udziałem części sił w wojnie na Ukrainie). Mimo strat, obwód kaliningradzki pozostaje mocno zmilitaryzowany: stacjonują tam brygady zmechanizowane, pułk czołgów, brygada piechoty morskiej oraz systemy rakietowe Iskander, zdolne razić cele w promieniu do 500 km (cała Polska i Bałtowie) – prawdopodobnie wyposażone również w głowice nuklearne​​. Kaliningrad pełni rolę „bastionu A2/AD”: oprócz rakiet balistycznych są tam zestawy przeciwlotnicze S-400, wyrzutnie nadbrzeżne Bastion oraz silna Flota Bałtycka (korwety, okręty podwodne, lotnictwo morskie). Białoruś, choć formalnie nie walczy na Ukrainie, ściśle zintegrowała swoje wojsko z rosyjskim. W rejonie Grodna (tuż przy granicy polsko-litewskiej) stacjonuje białoruska 6. Brygada Zmechanizowana uzbrojona w czołgi T-72B – jest w stanie osiągnąć rejon przesmyku w ciągu jednego dnia marszu​. Od lata 2023 w okolicach Grodna rozmieszczono także oddziały Grupy Wagnera (ok. 1 tys. najemników) szkolące białoruskie siły specjalne​​. Wagnerowcy brali udział w białoruskich manewrach i – według polskiego OSW – koordynują działania dywersyjne przeciw Polsce (np. instruując, jak wyposażać migrantów w gaz pieprzowy i noże do konfrontacji z polską Strażą Graniczną)​​. Ponadto na Białorusi Rosja utworzyła bazy lotnicze i rakietowe: lotnisko Lida (40 km od Litwy) zostało przystosowane do przenoszenia broni jądrowej przez białoruskie Su-25, co wpisuje się w rosyjsko-białoruski program „nuclear sharing”​​. W centralnej Białorusi (Asipowiczi) zmagazynowano prawdopodobnie głowice dla Iskanderów – media rosyjskie informowały o wizytacji tego obiektu pod kątem składowania broni jądrowej w 2023 r.​. Ta infrastruktura może zostać wykorzystana, jeśli Rosja zdecyduje się przerzucić na Białoruś więcej własnych wojsk. Wreszcie, Zachodni Okręg Wojskowy FR (obwody graniczące z Łotwą, Estonią, Ukrainą) utrzymuje dywizje, które w razie wojny mogłyby zostać rzucone na kierunek bałtycko-polski. Jednak znaczącą część z nich zużyto na Ukrainie – np. elitarna 1. Gwardyjska Armia Pancerna poniosła ciężkie straty pod Charkowem w 2022 r.

Ćwiczenia wojskowe Rosji i Białorusi budzą szczególny niepokój, bo mogą maskować przygotowania do agresji. Przykładowo, manewry Zapad-2021 obejmowały scenariusze ofensywne w rejonie przesmyku (wspomniany desant na Litwę w rejonie poligonu Podbrodzie)​. Podczas tych ćwiczeń Rosjanie trenowali m.in. wykorzystanie specjalsów z 45. Brygady Desantowo-Zwiadowczej z Pskowa i piechoty morskiej z Bałtyjska do opanowania kluczowych obiektów na Litwie​. Jeszcze dalej posunął się scenariusz ćwiczeń Zapad-2017, gdzie oficjalnie symulowano odparcie ataku „fikcyjnych państw”, ale w praktyce przećwiczono uderzenie na korytarz suwalski i ofensywę na zachód​. W 2023 r., mimo trwającej wojny, Rosja nadal organizowała ćwiczenia na Bałtyku – np. manewry Ocean Shield 2023 z udziałem 30 okrętów i 6000 żołnierzy zbiegły się w czasie z natowskimi manewrami BALTOPS​, co odebrano jako próbę zastraszenia. Na rok 2025 planowane są manewry Zapad-2025 na Białorusi – zachodni wywiad już obserwuje przygotowania, obawiając się, że mogą posłużyć jako osłona działań wojennych (podobnie jak ćwiczenia przed inwazją na Ukrainę w 2022 r. były parawanem koncentracji wojsk)​.

Reasumując, Rosja dysponuje w regionie potencjałem groźnym, ale obecnie nieprzytłaczającym dla NATO. Bez mobilizacji i przerzutu dodatkowych sił rosyjskich na Białoruś, sam Kaliningrad i ograniczone wojska białoruskie nie zdołają przełamać obrony NATO – zwłaszcza przy stale rosnącej obecności sojuszniczej w Polsce i na Litwie. Jednak w dłuższej perspektywie (kilka lat), jeśli Moskwa odbuduje zdolności i wzmocni kontyngent na Białorusi, lokalna przewaga militarna w rejonie przesmyku mogłaby przechylić się na jej korzyść. Dlatego NATO już teraz inwestuje w rozbudowę infrastruktury i szybkość przerzutu wojsk (np. projekt Rail Baltica, modernizacja dróg przez przesmyk, magazynowanie sprzętu), by móc w razie kryzysu błyskawicznie wzmocnić ten odcinek frontu​​. Jak podkreśla Andrzej Wilk (OSW), „w razie ataku na przesmyk NATO musiałoby najpierw zneutralizować zdolności Rosji w Kaliningradzie i na Białorusi”​– a więc kluczem jest upewnienie się, że Sojusz ma środki, by to zrobić.

Zagrożenie hybrydowe a artykuł 5 – czy Polska może zostać zaatakowana „nieoficjalnie”?

Jedno z kluczowych pytań brzmi: czy Rosja może uderzyć w Polskę (lub Litwę) w sposób poniżej progu wojny, tak aby uniknąć jednoznacznego wywołania reakcji całego NATO? Niestety, doświadczenia ostatnich lat pokazują, że Kreml chętnie korzysta z takiej taktyki „szarej strefy”Działania hybrydowe – od cyberataków, przez dezinformację, po wykorzystanie najemników czy prowokowanie kryzysów migracyjnych – pozwalają siać chaos i testować reakcję Zachodu przy zachowaniu pozorów, że nie jest to „regularna wojna”.

Polska i kraje bałtyckie już padły ofiarą szeregu wrogich operacji niejawnych. Przykładem jest wspomniana operacja migracyjna reżimu Łukaszenki: tysięcy migrantów sprowadzonych z Bliskiego Wschodu celowo skierowano na polską i litewską granicę jesienią 2021 r., czemu towarzyszyła intensywna rosyjska propaganda oskarżająca Polaków o „łamanie praw człowieka” na granicy​. NATO uznało to za formę wojny hybrydowej, choć nie zaatakowano konwencjonalnie terytorium członka Sojuszu – w odpowiedzi udzielono Polsce wsparcia politycznego i zwiększono czujność wojskową na wschodniej flance. Innym przykładem są cyberataki na infrastrukturę krytyczną: w 2023 r. doszło do poważnych ataków na sieci kolejowe w Polsce (sparaliżowanie ruchu pociągów w wyniku włamania do systemu radiowego), za którymi prawdopodobnie stały grupy powiązane z rosyjskimi służbami. Takie incydenty mogą wyrządzić szkody (np. utrudnić przerzut wojsk), a jednocześnie Rosja może zaprzeczać zaangażowaniu, utrudniając zastosowanie art. 5, który wymaga jednoznacznego uznania winnego agresora.

Najgroźniejszy scenariusz hybrydowy to jednak sytuacja, gdy giną obywatele państwa NATO lub dochodzi do zbrojnej potyczki, lecz sprawca nie jest formalnie „państwowy”. Właśnie taki charakter miałaby np. prowokacja z udziałem „zielonych ludzików” czy Grupy Wagnera na terytorium Polski. Czy NATO wtedy uruchomi mechanizm obrony zbiorowej? Artykuł 5 nie precyzuje, że napastnikiem musi być państwo – mówi o „atakuna któregokolwiek członka”. Gdyby więc np. dobrze uzbrojeni „nieznani sprawcy” zaatakowali polską placówkę wojskową przy granicy, zapewne Polska wystąpiłaby o konsultacje i pomoc, argumentując, że to atak inspirowany przez obce mocarstwo. W przeszłości (np. wojna w Korei 1950, atak talibów 2001) widzieliśmy, że sojusze mogą reagować nawet gdy agresor nie jest regularną armią, o ile stoi za nim wroga siła. NATO mógłby zatem odpowiedzieć elastycznie: przez pewien czas Polska mogłaby prowadzić działania obronne własnymi siłami, wspierana wywiadowczo przez sojuszników, próbując zidentyfikować sprawcę. Gdyby dowody wskazały np. na rosyjskie pochodzenie „nieoficjalnych” oddziałów, niewykluczone byłoby szybkie podjęcie decyzji o art. 5.

Sojusznicy opracowali już strategie reagowania na „szarą strefę” – jednym z pomysłów jest „art. 4,5”, czyli najpierw konsultacje (art. 4), a jeśli sytuacja się potwierdza jako atak, płynne przejście do art. 5. Ważne jest, by nie dać się sparaliżować niepewnością co do sprawstwa. Rosja może próbować wmówić, że np. incydent zbrojny to wewnętrzna sprawa (bunt najemników, „zbuntowani” żołnierze białoruscy itp.), by opóźniać reakcję NATO​. Dlatego Polska i Bałtowie nagłaśniają zagrożenia hybrydowe – by sojusznicy byli zawczasu świadomi, co może się wydarzyć. Przykładowo, prezydent Litwy Gitanas Nausėda już w 2021 r. ostrzegł, że masowy napływ migrantów aranżowany przez Mińsk to element wojny hybrydowej wspieranej przez Moskwę i zaapelował o wspólne stanowisko NATO. Podobnie Polska informuje NATO o każdej prowokacji (lotniczej, granicznej) ze strony Białorusi/Rosji, aby budować poparcie dla ewentualnych ostrzejszych kroków obronnych.

Podsumowując: Polska może zostać zaatakowana w sposób „niejawny” – np. przez najemników, sabotażystów czy w formie incydentu granicznego – co miałoby sprawdzić reakcję NATO. Jednak świadomość takiego scenariusza jest w Sojuszu wysoka. W praktyce więc nawet działania podprogowe spotykają się z ostrą odpowiedzią dyplomatyczną i wojskową (choć niekoniecznie od razu z artykułem 5). Przykładowo, po incydentach z Wagnerem latem 2023 NATO zwiększyło gotowość, a USA potępiły wszelkie próby destabilizacji Polski. Można założyć, że jeśli doszłoby do realnych starć zbrojnych, presja opinii publicznej i sojuszników wymusi solidarne działanie – niezależnie od formalnych wymówek Kremla. To oznacza, że Rosja miałaby ogromną trudność, by „ukarcić” Polskę czy Litwę militarnie i jednocześnie uniknąć reakcji NATO. Próby takiej ukrytej agresji raczej wzmocniłyby jedność Sojuszu, czego Putin chce uniknąć​​.

Zróżnicowane postrzeganie zagrożenia wśród sojuszników

Warto zauważyć, że państwa NATO różnią się w ocenie bezpośredniości zagrożenia na Przesmyku Suwalskim – co wpływa na ton publicznych wypowiedzi i priorytety obronne. Polska, Litwa, Łotwa i Estonia – będące „na pierwszej linii” – od początku wojny na Ukrainie podkreślają, że Rosja może eskalować konflikt poza Ukrainę i apelują o maksymalne wzmocnienie wschodniej flanki. Prezydent Duda wielokrotnie wskazywał przesmyk jako newralgiczny punkt obrony, a litewski rząd lobbuje w NATO za zwiększeniem obecności wojskowej ponad dotychczasowe bataliony. Zagrożenie jest tu traktowane niemalże jako pewnik w razie długiej wojny – stąd przygotowania infrastrukturalne, tworzenie lokalnych jednostek obrony terytorialnej i ćwiczenie ewakuacji ludności cywilnej z rejonu Suwałk (na Litwie prowadzono takie symulacje). USA, Wielka Brytania i Kanada – kluczowi gracze NATO – zapewniają o artykule 5 i wysyłają wojska na wschodnią flankę, ale jednocześnie amerykańscy dowódcy sygnalizują, że bezprecedensowe zaangażowanie rosyjskich sił na Ukrainie zmniejszyło ryzyko drugiego frontu. Przykładowo, generał Mark Milley (były przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA) oceniał w 2023 r., że Rosja „nie ma obecnie ani woli, ani możliwości militarnej zaatakowania NATO wprost”. To stanowisko podziela wiele zachodnich stolic – zagrożenie jest teoretycznie poważne, ale praktycznie odłożone w czasie.

Niemcy, Francja, Hiszpania i Włochy często przyjmują ostrożniejszy ton publiczny – koncentrując się na dyplomacji i unikaniu eskalacji. Za ich słowami jednak idą czyny: Niemcy biorą odpowiedzialność za dowodzenie brygadą na Litwie​, Francja wysyła myśliwce na misje Air Policing nad Bałtykiem, a Hiszpania i Włochy uczestniczą w rotacjach swoich pododdziałów w Polsce. W praktyce zatem różnice są bardziej retoryczne niż faktyczne: wszyscy członkowie NATO uznają nienaruszalność terytorium sojuszników. Tam, gdzie może przebiegać linia podziału, to percepcja pilności zagrożenia. Kraje wschodnie mówią: „działajmy, jakby atak mógł nastąpić jutro”, podczas gdy część zachodnich elit sądzi: „Putin blefuje, ale odstraszajmy go na wszelki wypadek”. Ważne, że na szczytach NATO udaje się osiągnąć konsensus – np. Strategiczna Koncepcja NATO 2022 jasno wskazała Rosję jako najpoważniejsze i bezpośrednie zagrożenie dla Sojuszu, co poparły jednogłośnie wszystkie państwa.

Ciekawym głosem jest opinia, że Polska i Litwa czasem celowo podkreślają zagrożenie, by zmobilizować sojuszników do działania. Dr Hall zauważył, że Warszawa i Wilno być może „wyolbrzymiają” rolę Wagnera, aby uzyskać dodatkowe wsparcie z UE i NATO​. Choć brzmi to kontrowersyjnie, faktem jest, że nagłaśnianie incydentów (np. słowa prezydenta Dudy o „forsowaniu granicy przez Wagnera”) przyniosło efekt – Sojusz zwiększył obecność patrolową, a UE przyspieszyła prace nad sankcjami. Inni sojusznicy – szczególnie z południa Europy – mogą postrzegać zagrożenie rosyjskie jako mniej bezpośrednie niż np. problemy migracyjne z Afryki czy Bliskiego Wschodu. Widać to w debacie publicznej: we Włoszech czy Grecji kwestia przesmyku nie przebija się tak, jak w Polsce czy Estonii. Jednak w strukturach wojskowych NATO nie ma wątpliwości co do planów obrony tego rejonu – każdy sojusznik wie, że upadek Suwałk oznacza izolację Bałtyku i potężny cios wiarygodności całego Sojuszu. Stąd w relacjach wewnątrz NATO obowiązuje zasada: nawet jeśli oceniamy ryzyko różnie, działamy, jakby było wysokie.

Podsumowanie i wnioski

Czy Rosja spróbuje zająć Przesmyk Suwalski? Obecna analiza wskazuje, że bezpośrednie prawdopodobieństwo takiej próby w krótkiej perspektywie jest niewielkie, głównie z uwagi na zaabsorbowanie sił rosyjskich wojną na Ukrainie i odstraszającą obecność NATO na wschodniej flance​​. Ryzyko konfliktu konwencjonalnego NATO–Rosja pozostaje małe – co podkreślają eksperci zachodni – ponieważ Putin zdaje sobie sprawę, iż atak na przesmyk oznacza otwartą wojnę z potęgą 30 państw​​. Niemniej nie można ignorować sygnałów ostrzegawczych. Rosja rozbudowuje wojsko i prowadzi agresywne ćwiczenia, a część analityków i wojskowych ostrzega przed „realnym ryzykiem wojny” w ciągu najbliższych kilku lat​​. Scenariusze konfliktu – od prowokacji hybrydowych po próbę błyskawicznego uderzenia – są traktowane poważnie przez planistów NATO, czego dowodem są wzmacnianie obrony regionu i regularne symulacje odpierania ataku​​.

Najbardziej prawdopodobne w krótkim terminie są dalsze próby destabilizacji hybrydowej: prowokacje z udziałem najemników, naruszanie przestrzeni powietrznej, ataki cybernetyczne, kampanie dezinformacji. Celem Kremla jest testowanie determinacji NATO i szukanie sposobu, by zadać cios nie wywołując wojny. Jednak państwa Sojuszu deklarują, że nawet ograniczona agresja nie pozostanie bez odpowiedzi – a próg użycia art. 5 może zostać przekroczony również w odpowiedzi na poważne działania nieregularne (jeśli zagrażają życiu obywateli lub integralności terytorialnej)​​.

Polska i sojusznicy na wschodniej flance pozostają w stanie podwyższonej gotowości. Trwa intensywne dozbrajanie (zakupy czołgów, artylerii, systemów Patriot przez Polskę), rozbudowa inżynieryjna (zapory na granicy z Białorusią) oraz ćwiczenia odstraszające. Jednocześnie dyplomacja NATO wysyła jasne sygnały do Moskwy: każdy atak na Litwę czy Polskę – bez względu na formę – spotka się ze wspólną odpowiedzią. W praktyce więc scenariusz „ograniczonej wojny z Polską bez art. 5” jest mało realny, bo Zachód nie da się podzielić co do oceny takiego incydentu. Jak ujął to estoński prezydent (T. H. Ilves), jeśli nawet Rosja spróbowałaby uderzyć na przesmyk ze wschodu i zachodu, „odcinając Bałtów od sojuszników na południu”, byłoby to rzucenie wyzwania całemu NATO​– a Sojusz stanąłby na wysokości zadania.

Konkluzjaodstraszanie działa, ale musi być podparte ciągłą czujnością. Przesmyk Suwalski pozostaje symbolem zarówno słabości (wąskie gardło obrony), jak i siły NATO (test jedności). Obecnie bezpośredni atak jest mało prawdopodobny – „ryzyko jest mniejsze niż kiedykolwiek” twierdzą niektórzy​– lecz długoterminowo zagrożenie nie znikło i Rosja może wrócić do groźnych awantur, jeśli tylko poczuje sprzyjające okoliczności. Dlatego status quo – pokój na wschodniej flance – utrzyma się tak długo, jak Sojusz pozostanie zdecydowany, zjednoczony i przygotowany na najczarniejszy scenariusz. Przesmyk Suwalski jest dziś pod lupą NATO i Kremla jednocześnie – i to od woli politycznej oraz odstraszania zależy, czy pozostanie jedynie teoretycznym „najniebezpieczniejszym miejscem świata”, czy kiedykolwiek stanie się realnym polem bitwy.


Bibliografia:

  1. Lasconjarias, G. – komentarz dla Euronews nt. wpływu rozszerzenia NATO na Bałtyk​.

  2. Euronews (Callum Tennant), “NATO used to fret over... threat... now smaller than ever”, 28.09.2023 – analiza spadku ryzyka ataku na przesmyk po wojnie na Ukrainie​​.

  3. Euronews (Joshua Askew), “Wagner troops could 'cut off' Baltic states from NATO, warns expert”, 01.08.2023 – wypowiedzi dr Stephena Halla o zagrożeniu ze strony Grupy Wagnera i reakcjach NATO​​.

  4. Onet.pl (Lennart Roos, Ozan Demircan), “Rosja się zbroi... ‘Moskwa chce kontrolować przesmyk suwalski’”, 09.03.2025 – raport nt. rosyjskich przygotowań wojskowych, cytaty Viljara Veebela​i Dawida Bataszwilego; ostrzeżenia o wzroście zagrożenia.

  5. Business Insider Polska/Wprost, “Kreml obserwuje przesmyk... Niemieckie media ostrzegają”, 26.03.2025 – omówienie analizy Handelsblatt, cytaty Sabine Adler o ryzyku wojny jesienią 2025 i scenariusz “ochrony rosyjskojęzycznych”​​.

  6. Dziennik.pl, “Rosja przygotowuje atak na przesmyk...? Niemiecka ekspert ostrzega”, 26.03.2025 – jw., dodatkowo przytoczenie określenia Politico “najniebezpieczniejsze miejsce na Ziemi”​i wypowiedzi gen. Hodgesa oraz T. Ilvesa​.

  7. Polityka.pl (Marek Świerczyński), “Strachy o przesmyk suwalski...”, 19.07.2023 – analiza sceptyczna wobec rosyjskich gróźb, wskazanie trudności operacyjnych dla agresora​​.

  8. VSquare/Frontstory/LRT/OSW (investigative project), “Mapping Russia’s War Machine on NATO’s Doorstep”, ok. XI.2023 – szczegółowa mapa infrastruktury wojskowej Rosji przy granicach NATO, cytat A. Wilka (OSW) nt. konieczności neutralizacji Kaliningradu i Białorusi w razie wojny​, info o obecności Wagnera i 6. Brygady w Grodnie​​.

  9. WP.pl (Gabriel Bielecki), “Ciężka artyleria na granicy. Symulacja obrony przesmyku…”, 29.04.2024 – relacja z ćwiczeń Brave Griffin 24 na Suwalszczyźnie z udziałem 1500 żołnierzy​​.

  10. Atlantic Council (Ian Brzezinski), “NATO must respond to Russia’s provocations in Belarus”, 17.08.2023 – omówienie incydentów z Wagnerem i sugestie działań NATO (m.in. niezapowiedziane ćwiczenia na przesmyku)​​.

  11. Associated Press, “Poland, Lithuania raise security alert over Russian moves in Belarus”, 2023 – doniesienia o naruszeniach granicy przez śmigłowce białoruskie i manewrach w Grodnie​.

  12. NATO.int – deklaracje ze szczytu NATO w Madrycie 2022 i Wilnie 2023 dotyczące obrony flanki wschodniej (doktryna „deterrence and forward defense”).

  13. Opracowania PISM, OSW (2023–24) – m.in. o integracji sił rosyjskich i białoruskich, rozmieszczeniu broni nuklearnej na Białorusi, znaczeniu projektu Rail Baltica dla mobilności wojsk NATO.

Każde z powyższych źródeł dostarcza elementów układanki, które razem malują pełen obraz: dziś Przesmyk Suwalski jest dobrze broniony i bezpośredni atak byłby dla Rosji zbyt ryzykowny, ale czujność nie może zostać osłabiona. W ocenie ekspertów optymalną strategią NATO jest dalsze wzmacnianie odstraszania i jedności – tak, aby scenariusz agresji na przesmyk pozostał dla Kremla nieopłacalny i nierealny​​.